To niesprawiedliwe! On dostał mniejszą karę! On dostał w nagrodę tyle co ja, a ja więcej zrobiłem! On to, on tamto… Takie dziecinne teksty słyszymy od… dzieci, bo dzieci nie do końca rozumieją jeszcze zasady, jakimi się to życie rządzi.
A mam wrażenie, że nie tylko one. Że ja też i wielu ludzi czuje się czasem zagubionych w tym, jak należy oceniać, rozstrzygać, sądzić. Jak rozumieć decyzje niezrozumiałe. Wszystko dlatego, że nie można wszystkiego wyliczyć. Opisać świata zero-jedynkowo, czarno-biało. Napisać paragrafu na każdą okazję. Nie można być tylko prawym.
Trzeba też być sprawiedliwym. Uwzględniać intencje, dostrzegać skruchę, okoliczności łagodzące i zaostrzające. To czym jest sprawiedliwość? Nie wiem, jak uczą prawnicy, ale wiem, co jest napisane w Biblii:
O Twej wielkości rozpowiem, zatem będą opiewać potęgę Twoich wspaniałych czynów. Rozgłoszą pamięć Twej wielkiej dobroci, zatem będą opiewać Twoją sprawiedliwość. (Ps. 145:6-7, NBG)
Ponoć hebrajska poezja, w tym psalmy, często posługuje się powtórzeniami. To pomaga w interpretacji, bo poszerza zrozumienie jednego zdania poprzez drugie, uzupełniające. Tak jest i tutaj: Bóg jest wielki, bo jego czyny są wspaniałe. Jest dobry, bo sprawiedliwy.
Dziwne? Być może. Nie wierzysz? Sprawdź, postudiuj sam. Dla mnie tak to wygląda. I pomaga. Na przykład ostatnio zagotowało się we mnie na widok auta zaparkowanego na ścieżce rowerowej. Wziąłem telefon, cyk – fota. Ciach, adres policji, piszę: jestem oburzony…? Nie, wróć… Nie mogłem pozostawić tego bezkarnie…? Nie, tak też nie.
Czekaj, przecież ostatnio sam mogłem dostać mandat. A skończyło się na upomnieniu. I co? Byłbym teraz jak ten sługa, o którym mówił Jezus, że mu darowano dług, a on zaraz biegnie i dusi własnego dłużnika. Byłbym niesprawiedliwy. Zacząłem się wahać. Ostatecznie wysłałem skargę. Napisałem, że proszę o upomnienie dla niego. I tyle. Powinien przynajmniej poczuć się nieswojo.
Nie wiem i już nie dbam o to, jak sprawa się skończy, ale myślę na nowo o sprawiedliwości, że to nie tylko trzymanie się prawa. A jeśli nawet, to nie w tym sensie, że wyznajemy grzechy JEDNI DRUGICH. Nie, raczej JEDNI DRUGIM, jak jest napisane (Jak. 5:16). Chcesz być sprawiedliwy? Wypełniaj prawo. A prawo każe kochać.
Na deser oddaję głos Hiobowi:
uratowałem ubogiego, gdy wołał o pomoc, sierotę i każdego, kto nie miał opiekuna. (…) serce wdowy rozweselałem, przyodziewałem się w sprawiedliwość i ona mnie okrywała; moja prawość była mi jakby płaszczem i zawojem. Byłem oczyma dla ślepego i nogami dla chromego. Byłem ojcem dla biednych (…) Kruszyłem szczęki krzywdziciela i wyrywałem łup z jego zębów. (Job. 29:12-17, BW)