Pieniądze uciekają

W co się bawić? Grupa domowa jakoś się rozeszła po kościach. Za mało chętnych, za dużo chorych. A. mówi: „pojedźmy do sali zabaw”. Dobry pomysł. A najpierw na zakupy. Albo później na zakupy. Jakkolwiek. Wsiadamy, jedziemy. Półtorej godziny, dwójka dzieci, trzy ciastka, dwie kawy. No i Lidl. Wydaliśmy nieprzyzwoicie dużo pieniędzy, jak na jeden wieczór.

Ale zanim jeszcze to podliczyłem, zanim jeszcze z tej sali wyszliśmy, zacząłem się przestawiać, nawracać. No i co z tego? Złotówki z konta uciekają. Niech uciekają. Nie będę ich gonił. Tak, Bogu dzięki, nie muszę. Z jednej strony rzeczywiście oszczędzamy. Staramy się oszczędnie żyć. Szczypiemy się z wydawaniem. Jak idziemy na randkę, to raczej na kawę tylko. Czasem zdarzają się wyjątki, potwierdzające regułę (jak to mówią).

Z drugiej strony… Przecież żyjemy teraz. Wydajemy te pieniądze na to, żeby żyć teraz. U. płacze, że nie chce wychodzić. Ona ma tylko tę chwilę. Jak każde dziecko, nie widzi zbyt daleko wprzód i wstecz. I dobrze. Dobrze, bo dziecko nie ma tego ciężaru, co dorosły. Czasem tylko wytrąca argumenty rodzicowi. Rodzic nie może powiedzieć, że tu jeszcze wrócimy. To znaczy może, ale to żadne pocieszenie, to nic nie da. Wrócimy, nie wrócimy – jakie to ma znaczenie?

Gdy się już córeczkę ugłaszcze, ubierze, wyprowadzi, to ona nawet potrafi się ucieszyć, że to nie ostatni raz. Ale to już po fakcie. Ja też staram się tak robić: mieć tylko tę chwilę, patrzeć na A., słuchać jej, cieszyć się jej opowieścią, jej humorem, pasją, wiedzą, jej spojrzeniem, jej włosami. Jej przyjaźnią.

Przypominam sobie opowieść Jezusa o facecie, który zburzył swoje spichlerze, żeby wybudować nowe, większe. Bo miał za dużo zboża. Miał forsy jak lodu. A Bóg powiedział mu: „Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?” Racja. Mógł to przejeść, przehulać, zainwestować, rozdać.

I jeszcze pomyślałem o domu. Chcemy mieć dom. Pewnie za pięć, za dziesięć lat. No i co wtedy? Już pół życia minie. Czy wtedy usiądziemy i, zadowoleni z siebie, będziemy pić herbatę i wino przez czterdzieści lat? Żałując tylko, żeśmy tego nie robili, zanim stanął nasz dom. Bez sensu. Po co taki dom? Po co te lata? Mają mi tak uciekać? O nie, niech już lepiej uciekają pieniądze. Na żonę, na dzieci i na tych, co mi się nigdy nie odwdzięczą.