Usadowiłem się na pasie do skrętu w lewo. Taki pas to moja jedyna opcja. Bardzo nie lubię schodzić z roweru na przejściu dla pieszych, a jechać przez zebrę – to się narażę jakiemuś mundurowemu, który stoi za rogiem. No więc jadę jak samochód. Jadę i czuję na plecach setki kropel – jakby mnie kto okładał gałęziami, świeżo z drzewa zerwanymi.
A dosłownie wczoraj sam rwałem gałęzie z drzewa, systematycznie i
celowo. O, to było tutaj, na tym chodniku! Przy Alei Lotników i Wołoskiej. Zaczepił mnie facet:
— A pan po co te gałęzie łamie? – Krzyknął z odległości, już z marszu nabzdyczony.
— Bo codziennie walę w nie głową. – Wyjaśniłem. Całkiem racjonalnie. No i też krzyknąłem, inaczej by nie słyszał. Nie lubię takiej rozmowy krzyczanej.
— Przede wszystkim to pan nie powinien tu jeździć.
— A czemuż to? Proszę sobie przepisy poczytać.
— Chodnik szeroki na ponad dwa metry, obok ulica z ograniczeniem do 50 km/h. – Wystrzelił jak prymus na egzaminie.
Kurde, z tym chodnikiem to bym polemizował – jest dość szeroki. Ale z ulicą się nie obronię. Tak, teraz sobie przypomniałem i tę zasadę (trochę głupia, ale jednak jest).
— Piesi tutaj też zawadzają głowami. – Krzyknąłem jeszcze, próbując wrócić do meritum.
— Jak ktoś jest burakiem i pajacem to nic mu… coś tam, coś tam… – Krzyczał dalej niewyraźnie, odchodząc.
— Chce pan jeszcze porozmawiać, a może przejść na ty? – Siliłem się na uprzejmość.
— No to cho! – Szczeknął, ale już do mnie nie zawrócił. Bo i po co?
Za tę rozmowę postawiłem sobie czwórkę z minusem, bo… nie dałem się sprowokować do szczekania, do obrażania. Z drugiej strony nic też z tego nie wynikło. Właściwie nie wiem, nie zapytałem, co mu przeszkadza w tym łamaniu gałęzi, które wszyscy muszą przecież omijać, żeby głowy nie poharatać.
Gdybym wyszedł dziesięć minut wcześniej lub później, pewnie jechałbym teraz autobusem lub metrem. A tak – jadę w deszczu! Nie ma przypadków. Deszcz i deszcz, a w myślach rachunek sumienia. Zacząłem śpiewać starą piosenkę i między wierszami nie mogłem powstrzymać śmiechu, z radości:
Twa krew – ona głosi, że
Przebaczono mi
Wszystkie grzechy me
Twa krew oczyszcza mnie…