Nieszczęśliwy król

Fi. ze złości rozrzucił karty. Bo wygrałem rundę.
– Teraz musisz je pozbierać. – Złota rada z moich ust płynie.
– No nie.
– No to nie.
– I co?
– Hm… – Myślę. – Teraz nie możemy grać.
– To ty je pozbieraj.
– Czemu ja mam zbierać to, co ty rozrzuciłeś?
– Oj, tato…
– Nie, nie będę.
– Ale musisz.
– Nie chcę. – Mruczę już nakryty kołdrą. – Jest późno.
– Ale ja nie mam energii. – Narzeka Fi. Ja podejrzewam, że symuluje, no więc nie pozostaję dłużny.
– Ja też nie mam energii.
– Ale ja lubię rządzić wszystkimi.
– Aha. Lubisz rządzić. No to rządź.
– Ale wy musicie się wszyscy słuchać.
– I co? Wtedy będziesz szczęśliwy?
– Tak. Jak cały świat i wszyscy ludzie będą się słuchać mnie.
– I robić to, co ty rozkażesz?
– Tak.
– Naprawdę będziesz wtedy szczęśliwy?
– No pewnie.
– Ale wtedy wszyscy ludzie poza tobą będą nieszczęśliwi. Będą wykonywać twoje rozkazy, a za twoimi plecami będą gadać: „co za głupi król, kiedy w końcu przestaniemu mu służyć”.
– Hm, to oni będą źli?
– Tak, źli, że muszą cię słuchać. Niezadowoleni z ciebie.
– To ja nie będę szczęśliwy.
– Ja też tak myślę. – Moszczę się pod kołdrą i narzucam też drugą na Fi.
– No ale tato.
– Co?
– Weź pozbieraj te karty.