Nie ucieknę. Najwyżej złapię oddech

Skoro wszystko jest takie proste, to dlaczego jest tak trudno? Dlaczego kłamstwo jest fajniejsze od prawdy? Pieniądze fajniejsze od Boga? Obojętność fajniejsza od oddania? Dlaczego wszystko jest na odwrót, a to, co proste, nazywa się skomplikowanym?

Kłamstwo jest fajniejsze, bo daje odetchnąć z ulgą: nikt już nie będzie się mnie czepiał. Pieniądze są fajniejsze, bo dają odetchnąć z ulgą: nikt już nie będzie mi mówił, co mam robić. Obojętność jest fajniejsza, bo daje odetchnąć z ulgą: nikt już mnie nie zrani, nie zawiedzie.

Kiedy byłem mały, nieraz miałem ochotę odgrodzić się emocjonalnie od rodziny. Było to wyjście ewakuacyjne z miejsca, w którym nie mogłem postawić na swoim. Ktoś miał nade mną władzę – ktoś, kto mnie kocha, choć niezupełnie to jeszcze rozumiem. Koszmar!

Już jako mały chłopiec zorientowałem się, że moja sytuacja jest beznadziejna: nie potrafię się odgrodzić, nie mogę, nie umiem, nie mam na to szans! Że doszedłem do takiego wniosku, w tym jest chyba spora zasługa rodziców, którzy traktowali mnie dobrze. Gdybym wówczas nie stracił wszelkiej nadziei na odgrodzenie się, pewnie buntowałbym się w nieskończoność.

Tymczasem myśl o „beznadziejnym przylepieniu” towarzyszyła mi podczas wszystkich moich buntów, nie dając spokoju i przypominając, że nie ma ucieczki od ludzi, że niejednokrotnie muszę zmienić coś w SOBIE, aby mieć święty spokój.

Kiedy podrosłem, a moja wiara stała się dojrzalsza, stwierdziłem również, że nie ma ucieczki od Boga. Zawsze, gdy próbuję się odgrodzić od Ojca, Tatusia, okazuje się to niemożliwe. Ostatecznie, to On odgradza mnie od wszystkiego, co było moją ucieczką. Jest pewien poruszający fragment Księgi Ozeasza, który o tym mówi. Chciałbym zacytować cały (Oz. 2:4-25), ale jest za długi. Byłem zmuszony zrobić wycinankę:

(…) Dlatego oto Ja ZAGRODZĘ jej drogę cierniem i odgrodzę ją murem tak, że nie znajdzie swoich ścieżek. Gdy będzie biegać za swoimi kochankami, nie dogoni ich, a gdy szukać ich będzie, nie znajdzie. Wtedy powie: Nuże, wrócę do pierwszego swojego męża, gdyż wtedy mi było lepiej niż teraz. Ale ona nie wie, że to Ja dawałem jej zboże, moszcz i oliwę, dawałem jej w obfitości srebro i złoto, z którego oni robili Baala.

Dlatego ZABIORĘ (…) mówi Pan.

Dlatego teraz Ja ZWABIĘ ją i zaprowadzę na pustynię, i PRZEMÓWIĘ do jej serca.

I DAM jej (…)

W owym dniu – mówi Pan – powie do mnie: Mężu mój! I nigdy już nie powie do mnie: Baalu mój! (…) I ZARĘCZĘ CIĘ Z SOBĄ na wieki; Zaręczę cię z sobą na zasadzie sprawiedliwości i prawa, miłości i zmiłowania. I zaręczę cię z sobą na zasadzie wierności, i POZNASZ Pana. (Oz. 2:8-22, BW)

Kłamstwo, pieniądze, obojętność dają odetchnąć z ulgą, ale tak naprawdę jest to łapanie oddechu w beznadziejnej ucieczce. Marzę o tym, żeby to było oczywiste dla wszystkich.