Tak mówi Bóg. I dobrze to wziąć sobie do serca. Tak, wiem, że trudno, szczególnie dziś, kiedy z oporem zapominamy. I tak łatwo zostawiamy po sobie niezmywalne, brudne ślady.
Coraz więcej czasu spędzamy w internecie, a tu niemal wszystko robi się publicznie. Prywatność traci swoją rangę, wagę, jakość. Coraz trudniej jest zachować coś dla siebie, a z drugiej strony nie jest to już wcale cnotą. Ekscentrycy, ekstrawertycy, ekshibicjoniści… często wydają się atrakcyjniejsi od cichych, skromnych, na pozór nie wyróżniających się osób. W efekcie życie przeciętnego człowieka jest coraz mniej skryte, osobne. Coraz bardziej jawne.
Państwa i firmy wciąż zbierają dane o każdym z nas. Serwery puchną od informacji. Każde słowo, zdjęcie, film, nawet kliknięcie zapada w pamięć i nigdy nie można mieć pewności, co się z tym później stanie. Czy ktoś tego nie wykorzysta przeciwko mnie? Czy nie stanę się celem ataku, pośmiewiskiem lub towarem na rynku reklamowym?
Na moim własnym dysku twardym zachowane jest mnóstwo rzeczy, o których nie pamiętam. Dokumenty, prace, multimedia. W większości nadają się do wyrzucenia, ale… to tylko bajty – niech zostaną. Może się przydadzą! Rośnie poczucie, że wszystko da się gdzieś odgrzebać, wydobyć, przypomnieć, wywlec. Wystarczy Ctrl+Z, Ctrl+F – cofnę, znajdę, dowiem się, odświeżę, nic nie ginie, nic nie przepada. Na dobre i na złe.
Podobnie bywa w ludzkich znajomościach. Iluż to ludzi trwa w obawie, że ktoś wykopie ich internetowe brudy, bluzgi, sprośności. Iluż ludzi trapi podejrzenie lub pewność, że ten i ów człowiek jeszcze mi pamięta moje świństwa, drobne grzeszki, głupotę, zaniedbanie, nietakt.
Trudno się dziwić, że mi pamięta. Trudno też zapomnieć i odpuścić komuś, nawet sobie! Trudno przyjąć przebaczenie – bo to ciężkie, dziwne. Nie tego uczy doświadczenie. Nawet po latach życia w wierze, jak to się ładnie mówi, życia z Bogiem, z wielką trudnością przebija się do świadomości, do serca ten werset (i wiele innych, jemu podobnych):
Ja, jedynie Ja, mogę przez wzgląd na siebie zmazać twoje przestępstwa i twoich grzechów nie wspomnę. (Izaj. 43:25, BW)
Czy to nie cudowne? „Nie wspominajcie dawnych wydarzeń, a na to, co minęło, już nie zważajcie!” – przeczytać można słowa Boga parę wersetów wcześniej. On podkreśla, że to Jego własna decyzja, niezależna od wysiłków ludzkich, od starań, których zresztą brak. „A jednak nie wzywałeś mnie, Jakubie, ani z powodu mnie się nie trudziłeś, Izraelu.” Skąd więc ta łaska dla Izraela i dla pogan, którzy się w Izrael wszczepili (czytaj: chrześcijan), dlaczego Bóg to robi? Powiedział: „przez wzgląd na siebie”. Ha!