czyli jak się cieszyć obrączką przez 10 lat
Wśród znajomych mam sporo osób, które powiedzą z półuśmieszkiem mędrca, że „dziesięć” to dopiero dobry początek. Mam nadzieję, że tak jest. Z drugiej strony, obiegowo wspomina się o krytycznych dwóch lub siedmiu latach. Bez względu na czas, jaki upłynął od ślubu, warto być mądrym smakoszem małżeństwa.
Dziesiąta rocznica to okazja do przemyśleń. Co to znaczy być dobrym mężem? Jak cieszyć się z tego i jak nie zepsuć? Co sprawiło, że dotarłem aż tutaj i że mam chętkę na więcej? Każdy pewnie ma swoje zasady. Ja mam takie punkty, które podyktowałem sobie w letnią noc nad morzem, kiedy wszyscy już spali, a mnie jakoś wzięło na refleksje.
Większość tych „drogowskazów” brzmi dość poważnie, może nawet zbyt wzniośle i nudno. Niektóre mogą śmieszyć. Wierzę we wszystkie. Jedne były oczywiste i osiągalne od początku, inne -nie aż tak łatwe, trzeba było trochę nad sobą popracować. Reszta… cóż, nadal nie odtrąbiłem sukcesu.
Jeśli już o jakimś sukcesie może być mowa, to trzeba zacząć od tego, że łaskawie zostałem przez Boga obdarowany wspaniałą żoną. Łaska jest tutaj nieodzowna, bo po pierwsze, sam bym tego nie wymyślił, a po drugie, żona moja jest taka wspaniała (a nie gorsza) właśnie dzięki Jezusowi.
Zachęcam do myślenia o swoich własnych punktach i do komentarzy – co jest ważne u ciebie, czego zabrakło na mojej liście? Kiedy ktoś cię zapyta: jak to się robi, że związek ci się udał? Nie mów: „nic tak nie spaja małżeństwa jak kredyt mieszkaniowy”. To ucieczka od tematu. Po mojemu:
• Ufać Bogu. Pokornie używać mądrości zawartej w Biblii.
• Mieć wspólny fundament wartości.
• Mieć wspólne zamiłowania, choćby dwa.
• Być miłym. Nie chamskim.
• Dużo żartować i śmiać się razem.
• Zdecydować, że będziesz ją kochał mimo wszystko. Mimo małych i dużych kryzysów.
• Szanować ją. Zauważać jej pracowitość, zalety, mocne strony, dorobek, ambicje, wierność, mądrość i wiedzę, nigdy nie kpić z niej, nie lekceważyć nawet w myślach.
• Mówić komplementy. Czasem przy świadkach. Być w tym twórczym, szczerym, celnym i spostrzegawczym, pilnym, wiernym, prostolinijnym.
• Znać jej języki miłości: dotyk? prezenty? czas? przysługi? słowa? Dawać jej to, czego by chciała, nawet jeśli nie jest to dla ciebie naturalne. Doceniać to, co daje, nawet jeśli to jeszcze nie jest do końca to, co byś chciał.
• Dostrzegać, akceptować, a z czasem wręcz doceniać jej odmienność. Inne nawyki, sposób rozwiązywania problemów, podejście do spraw.
• Nie oglądać porno itp. Nie iść na kompromisy. Mieć czyste myśli, głowę wolną od porównań i oczekiwań. Zresztą nałóg porno, jak uczą, jest tylko przykrywką, oszukiwaniem się z powodu głębszego problemu-deficytu, podobnie jak inne uzależnienia.
• Mówić z nią o seksie otwarcie. Chwalić, pytać i słuchać, przyznawać się do pragnień.
• Nie masturbować się. Nie być samolubem.
• Nie pożądać innych kobiet.
• Lubić każdą część jej ciała. Ciało zmienia się na ogół powoli. Mamy dużo czasu, żeby polubić, pokochać wszystko jakby od nowa.
• Przyjaźnić się z nią. Znajdować na to czas.
• Lubić to, kiedy bliskość fizyczna oznacza bliskość dusz – połączenie z wyjątkową przyjaciółką.
• Chodzić spać razem. W tym samym czasie i w tym samym miejscu. Zawsze, o ile to możliwe.
• Seks „zaczynać” od posprzątania kuchni albo łazienki, może od zrobienia prania, obiadu i takie tam… 😉
• Rozmawiać.
• Razem się modlić.
• Mówić o swoich (małych i dużych) bólach, zranieniach, a przy tym nie oskarżać, nie atakować.
• Wykonywać jej prośby niezwłocznie, o ile można. Później to będzie później. A zresztą facet nie lubi pamiętać o takich drobnych rzeczach.
• Traktować ją jak świetnego doradcę.
• Dawać, nie oczekując zwrotu. Najlepsze „zwroty” nie są bezpośrednią reakcją, interesem.