Kochany, nie osądzaj się

Człowieku, kto cię osądza? Bóg cię osądza? Nie. Chrześcijanie? Rodzice? Przyjaciele? Wrogowie? Kto cię osądza? To wszystko betka. Najgorsze, powiem ci, jest osądzanie siebie samego. Od czasów Jezusa jest to szczególnie dojmujące. On jest światłem – można w to wskoczyć albo unikać. Kto unika, sam już siebie osądził, bo nie przyjął łaski. Ludzie-twardziele kpią z krzyża. Pseudo-królowie życia nie dopuszczają myśli, że kiedyś sami będą potrzebować litości, miłosierdzia, właśnie łaski, właśnie krzyża. A gdy dopuścisz tę myśl? Jeden twój nieporadny, nawet wykalkulowany krok w stronę Ojca – to zwykle wystarczy, by On cię pociągnął, urzekł, uratował, ucałował, obłaskawił.