Jeśli chcesz być doskonały

„Bardzo lubię ten fragment i często do niego wracam.” – napisałem prawie trzy lata temu o historii „bogatego młodzieńca” (Mat. 19:16-22, Mar. 10:17-22, Łuk. 18:18-23 – czytaj wpis). I to prawda, rzadko przelatuję obojętnie przez te wersety.

A dziś znowu przykuły moją uwagę. Bo widzę w tej historii coś nowego, świeżego. Bogaty młodzieniec, główny bohater epizodu, był „grzecznym chłopcem”. Przestrzegał przykazań, nikogo nie skrzywdził. Ludzie pewnie mówili: dobry z niego chłop, w porządku facet. A on głęboko w sercu wiedział i czuł, że jest coś jeszcze. Najpierw zapytał Jezusa o to, jak zyskać życie wieczne. Jezus zapewne przejrzał go i postanowił zagrać w jego grę. Odpowiedział coś w stylu:

— No i o co ty pytasz? Przecież znasz przykazania: nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie kłam, czcij ojca i matkę, kochaj bliźniego, jak siebie samego. – Wymienił tylko te przykazania, które dotyczą ludzi, nie Boga. Myślę, że zrobił to celowo. Młodzieniec odparł:
— Przestrzegałem tego wszystkiego, czego mi jeszcze brakuje? – Ciekawe: wiedział, że czegoś mu brakuje. Ta historia ewidentnie przeznaczona jest dla tych, którzy nic w życiu „nie nabroili”. Jeśli jesteś takim człowiekiem, to bądź świadomy, że Bóg nie chce cię „zagiąć”, pognębić, udowadniać win, wyliczać grzechów. Mówi do ciebie tak, jak Jezus do młodzieńca:
— Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co masz, rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za mną!

„JEŚLI CHCESZ” – to podstawowy warunek. Myślę, że ten młody mężczyzna CHCIAŁ i Jezusowi się to spodobało. Nie było tak, że ocenił go z marszu jako materialistę, z którego i tak nic nie będzie. Dał mu szansę z nadzieją, że podejmie wyzwanie. Że zamiast kręcić się wokół biznesu, zacznie kręcić się wokół interesów Bożego Królestwa, stanie się Jego uczniem. Ale tak się nie stało. Człowiek odszedł zasmucony.

Co ciekawe, wyszło na to, że to wszystko, co było celem starań tego młodego człowieka: szczerość, łagodność, czystość seksualna, szacunek, miłość bliźniego, ogólnie pobożność – okazało się wcale nie najważniejsze. Co prawda, nie należało tego zaniedbywać, ale najważniejsze – to postawić Boga i jego sprawy, jego wolę na pierwszym miejscu. Nie pozwolić, by cokolwiek było cenniejsze.

A jeśli ja już na to pozwoliłem? Będzie mi trudno, ale to bardzo trudno uzyskać zbawienie, wręcz nie mam szans! Jezus jednak pociesza mnie tak, jak swoich uczniów, kiedy „przerazili się bardzo i pytali:
— Któż więc może się zbawić? – Jezus spojrzał na nich i rzekł:
— U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe.”