Daj się zbadać

Dawid pisze: „osądź mnie, Panie! Postępowałem nienagannie” (Ps 26).
Skoro postępował nienagannie, to po cóż Pan ma go sądzić?
Czy Dawid chce się przechwalać, że nawet Bóg nie znajdzie u niego wady i grzechu?
Nie, na pewno nie. Nie pisałby przecież w tym samym Psalmie na końcu:
„Wykup mnie i nie skąp miłosierdzia” albo: „Nie zabieraj mojej duszy wraz z grzesznymi”.
Raczej Dawid pokazuje tu postawę pokory: myślę, że jestem ok, ale nie wiem wszystkiego. Ty, Panie, wiesz, więc „zbadaj mnie i doświadcz, poddaj próbie me pragnienia i myśli”! Nie polegam na sobie samym w sprawie mojego usprawiedliwienia, ale na twojej łasce i miłosierdziu.
Jan wyjaśnia: „A na tym polega sąd, że światłość przyszła na świat…” (Jn 3:19), zatem ten boży sąd, o który prosi Dawid, to jest zaproszenie światła.
Może odkurzałeś kiedyś mieszkanie bez okularów? Albo szedłeś przez las nocą bez porządnej latarki? Niby się da, ale słabo. Bóg przychodzi jak słońce i wtedy sprawiedliwi wychodzą, aby dać się naświetlić i oczyścić. A „kto źle czyni, nienawidzi światłości i nie zbliża się do światłości, aby nie ujawniono jego uczynków” (Jn 3)