– Tato, ja będę zawsze wierzył bardziej w Boga niż w diabła. – Mówi przed zaśnięciem Fi.
Przez chwilę nie wiem, co powiedzieć. Teologia mi się tasuje i lasuje. Przecież i Bóg i diabeł istnieją tak samo faktycznie. Czemu miałby wierzyć w jednego bardziej niż w drugiego? W sensie być przekonany, że są. Ale wierzyć w kogoś to też znaczy być po jego stronie, przekonanym o jego powodzeniu, polegać na nim. I też jego zdanie bardziej szanować. To wszystko myślę przez cztery sekundy.
– To świetnie. To dobrze, Filu.
– Bo od diabła pochodzą brzydkie słowa.
– Tak. – Tu już nie mam wątpliwości.
Przykrywam kołdrą. Ale nasze rozróżnienie dobra i zła nie może być tak banalne. Szybko więc dorzucam:
– Brzydkie słowa to pół biedy. Najgorsze są słowa, które ranią.
Brzydkie słowa
