Bałwany czczą bałwany

Bałwan? To jest głupek, idiota, pacan. Nierozumny, ładnie mówiąc, który błądzi, jakby nie widział drogi, chociaż widzi. A czemu? Bo czci bałwany. Albo inaczej: symbole sukcesu. Ciekawe, co?

Z Apostołem Pawłem mam kłopot. Bo on często pisze tak: Janek wyszedł z domu, gdyż chciał pójść do sklepu, bowiem był głodny, ponieważ nie jadł od rana. To jest wnioskowanie od tyłu i ciężko to zrozumieć. Dużo łatwiejsze byłoby: nie jadł od rana, zatem był głodny, dlatego musiał pójść do sklepu, a więc wyszedł z domu.

To przykład banalny, ale taka składnia logiczna przy poważnym nauczaniu robi się kłopotliwa. No cóż, trzeba jakoś przebrnąć. I wiecie, co? Nawet potrafię coś z tego wyciągnąć. Czytam List do Rzymian i notuję:

  1. Niewidzialny Bóg, jego moc, bóstwo i chwała (wszystko co można o nim wiedzieć!) są w Jego dziełach do poznania umysłem (sic!).
  2. Dlatego nie mają wymówki ci, którzy poznali Boga, ale go nie uwielbili i nie dziękowali Stwórcy,
  3. za to uwielbili stworzenie (jego obrazy) i temu służyli.
  4. I zgłupieli, znikczemnieli, ociemniali, prowadzeni przez pożądliwości do grzechu.
  5. Dlatego Bóg wydał ich na pastwę ich własnych haniebnych namiętności.
  6. Stąd przeciwko tej nieprawości objawia się Boży gniew.
  7. Wobec tego kto ma moc, by się ostać? Tylko człowiek, który został usprawiedliwiony z wiary (w Mesjasza i jego ofiarę) w wiarę (do wierności Jemu i Jego przykazaniom).
  8. Zatem dobra nowina Jezusa Mesjasza jest mocą do zbawienia każdego.
  9. Dlatego nie wstydzę się jej głosić.
  10. Dlatego chętnie do was, kochani rzymianie, przyjadę 🙂

Uf, jakoś przebrnąłem. Stawiam kawę temu, kto lepiej rozbierze tok tych myśli pawłowych. Ale najważniejsze nie są logiczne akrobacje. Najbardziej mnie ciekawi i fascynuje to, co jest między punktem 3 i 4. Paweł widzi bezpośredni związek między bałwochwalstwem, a głupotą.

Bałwochwalca to ten, który myśli, że Bóg jest z nim, skoro sobie postawił złotego cielca, jak Izraelici pod górą Synaj. Albo inaczej: Bóg jest ze mną, skoro mam pracę, dobrze zarabiam i dostatnio żyję. Albo: Bóg jest ze mną, skoro jestem zdrowy, wysportowany, piękny i mam świetne ciało. Albo: Bóg jest ze mną, skoro wszyscy się do mnie uśmiechają i mnie chwalą. Albo: Bóg jest ze mną, jeśli tylko noszę ten amulet. To wszystko jest bałwochwalstwo.

Ani się obejrzę, jak zaczynam służyć: pieniądzom, ciału, innym ludziom, przesądom, zamiast… samemu Bogu. Tu się włącza głupota i „haniebne namiętności”, tu zaczyna się gniew Boży. I najgorsze: każdy doszedł do tego miejsca. I każdy potrzebuje usprawiedliwienia z wiary w wiarę. Z przekonania w czyn.